
Słowo „dieta” niekoniecznie jest synonimem pozytywnego nastawienia do ciała – wręcz przeciwnie. Ciałopozytywność, czyli polska wersja ruchu body positive, jest zakorzeniona w ideałach takich jak miłość własna i wyraża sprzeciw wobec kultury dietetycznej, która definiuje piękno jako szczupłe i zachęca do ciągłego dążenia do „lepszego” ciała.
Wydaje się więc, że propagowanie ciałopozytywności przy jednoczesnym zachęcaniu do dbałości o dietę jest oksymoronem. Ale czy na pewno?
Body positive a odchudzanie
Po pierwsze, celem ruchu body positive jest przeciwstawianie się nierealistycznym standardom urody. Kto nigdy nie użył filtra na instagramie niech pierwszy rzuci kamień 😉 Ale fakt jest faktem: sylwetki, które oglądamy, są upiększone. “Wyfotoszopowane”. Pal licho, gdy dotyczyło to tylko modelek na pierwszych stronach brukowców. Dziś obserwujemy na instagramie i facebooku ludzi takich, jak my, którzy mają idealne życia, idealne ciała i idealne sylwetki.
Ciałopozytywność zachęca do akceptacji swojego ciała takim, jakie jest: bez makijażu, wysokim, niskim, z dużym nosem i szerokimi udami.
Jak się ma do tego odchudzanie? Przecież to kojarzy nam się z myśleniem o swojej sylwetce jako nieatrakcyjnej. Należy tutaj odróżnić ciałopozytywność od postrzegania swojego ciała. Body positive to coś więcej – to kochanie swojego ciała za możliwości, jakie nam daje każdego dnia, akceptowanie jego wymagań i ograniczeń i świadomość, że jesteśmy kimś więcej niż tylko sylwetką 😉 Nie chodzi o to, czy podoba nam się to, co widzimy w lustrze.
“W czym mogę Pani pomóc?” “Pani dietetyk, sama Pani widzi…”
Taki dialog rozgrywam w gabinecie dość często i, tak, widzę. Często widzę piękne i inteligentne kobiety, którym czasem brakuje pewności siebie. Nawiązuję z klientami dobre relacje i wielu moich podopiecznych po prostu lubię, za poczucie humoru i błyskotliwość, wielu podziwiam za wytrwałość i umiejętność radzenia sobie.
Równie ważne są przesłanki, które stoją za odchudzaniem się. Możemy chcieć schudnąć, bo chcemy pasować do wyidealizowanego świata social mediów. Bo chcemy wyglądać jak koleżanka, mieć płaski brzuch i nie wstydzić się chodzić w kostiumie kąpielowym na plaży. To gloryfikacja chudości, która z ciałopozytywnością nie ma nic wspólnego. Czym innym jest chęć schudnięcia dla większej sprawności. Chcemy móc bez problemu wybrać się na weekendowe chodzenie po górach i poradzić sobie bez pomocy przy wnoszeniu zakupów na 5. piętro. Spodobała nam się kiecka, w której chcemy szałowo wyglądać. Chcemy być zdrowe, by móc jak najdłużej obdarowywać miłością swoich bliskich. Zostawcie w szafie wstyd, idealne zdjęcia na insta i chęć bycia kimś innym.
Akceptacja siebie to pragnienie dla siebie jak najlepiej. I powiedziałabym, że wręcz idzie w parze z dbaniem o siebie i swoje ciało, o ile na pierwszym miejscu stawiamy zdrowie i samopoczucie, a nie drakońskie diety czy detoksy sokowe.
Jak zatem zabrać się do tematu odchudzania z pełną akceptacją siebie?
1. Uważaj, jak o sobie myślisz!
Nigdy jeszcze nie było u mnie grubej osoby.
A przecież jestem dietetykiem! Przychodzą do mnie osoby z nadwagą lub otyłością, albo osoby, które chcą schudnąć. Tak samo jak nigdy nie było u mnie anorketyczki ani bulimiczki. Były osoby z anoreksją czy cierpiące na bulimię. Nie pozwól, by sylwetka stała się częścią tego, jak definiujesz siebie, szczególnie, jeśli chcesz coś w niej zmienić.
Jak pomyśleliśmy, to zostało pomyślane i… zaczyna obowiązywać. Jak myślimy o sobie “gruby”, to postrzegamy siebie jako osobę “grubą”. To staje się częścią nas, jak zabawny czy inteligentny. To stąd później biorą się negatywne przekonania, np. “nigdy nie schudnę” – ponieważ bycie osobą z nadwagą stało się częścią ego. Co więcej, takie myślenie w negatywach o sobie przenosi się na inne dziedziny życia: “jestem gruby”, a więc “nigdy nie schudnę”, bo “nic mi się nigdy nie udaje”… i tak dalej.
To pierwsze ważne zadanie – zwróć uwagę na to, jak o sobie myślisz. Nie staniesz się inną osobą, jeśli schudniesz 🙂 Dlatego już dziś pielęgnuj w sobie to, kim jesteś i…
2. Bądź dla siebie miły.
Oprócz uważania na to, co myślimy, dobrze jest powoli wprowadzać zmiany. Zmieniać proporcje, tak dla równowagi. Łatwo przychodzi nam krytykowanie i umniejszanie siebie, a co z pozytywnymi wzmocnieniami? 🙂

3. Rób to dla siebie
- “Będę miała więcej energii w ciągu dnia”,
- “Chcę być pewna, że urodzę zdrowe dziecko”.
- “Poprawi się kondycja moich włosów i paznokci”,
- “Będę w stanie wyjechać na urlop w Alpy i chodzić po górach”,
- “Chcę nauczyć się gotować zdrowo dla mojej rodziny”,
- “Nie będę traciła pieniędzy na zamawianie posiłków i zaoszczędzę na wakacje”,
- “Pozbędę się strachu jak już przeżyję pierwszy trening :)”.
4. Jedz smacznie
5. Nie traktuj jedzenia jako terapii
6. Pamiętaj, jedzenie nie ma moralności
Jestem z wykształcenia psychologiem, psychodietetykiem i założycielką poradni Z widelcem po zdrowie. Studiuję Nutritional Consultancy w Plaskett Nutritional Medicine College, jestem też w trakcie uzyskiwanie certyfikatu Praktykanta Medycyny Funkcjonalnej w Functional Medicine University. Uczę się zresztą ciągle, bo dietetyka dziś przypomina smoka o wielu głowach – jeśli nie czytasz najnowszych badań, będziesz się cofał. Czytaj dalej…
Witaj!
Z widelcem po zdrowie
Gotowe jadłospisy
Współpraca
Najnowsze wpisy:
Popularne posty:
-
01
-
02
-
03
-
04
-
05
-
06
-
07
-
08