
Protokół autoimmunologiczny (AIP) to modufikacja diety paleo, która ma za zadanie ułatwić remisję chorób autoimmunologicznych. Zakłada jednak sporo restrykcji i wyrzeczeń. Czy na pewno potrzebny jest każdemu z chorujących?
Przyglądnijmy się tematowi.
Czym w ogóle jest choroba autoimmunologiczna?
Od tego pytania zacznijmy – to moment, w którym nasz układ odpornościowy jest nadmiernie aktywny i atakuje własne tkanki, w wyniku czego mamy do czynienia z przewlekłym stanem zapalnym. Przykładowo, w chorobie Hashimoto obiektem ataku staje się gruczoł tarczycy. Medycyna konwencjonalna w takiej sytuacji poleca sięgnąć po leki przeciwzapalne i sterydy, których głównym celem będzie stłumienie układu odpornościowego – nie do końca idealne rozwiązanie, bo równocześnie powinniśmy się skupiać na wyciszeniu produkcji przeciwciał i wzmacniać naszą odporność w odpowiednich obszarach.
W duchu medycyny funkcjonalnej, naszym celem będzie walka z chronicznym stanem zapalnym w połączeniu ze wzmacnianiem naszej odporności – między innymi dzięki leczeniu nieszczelnych jelit, uzupełnianiu niedoborów, eliminacji nietolerancji pokarmowych, alergenów, substancji drażniących i powodujących “stres” organizmu. Tutaj do gry wchodzi dietoterapia i dietetyka kliniczna.
Na czym polega protokół autoimmunologiczny?
Większość osób uznaje AIP za dietę, która ma “naprawić” nasze jelita i pomóc wyciszyć produkcję przeciwciał. Ogranicza, w teorii, substancje, które mogą oddziaływać toksycznie na układ nerwowy – przede wszystkim glikoalkaloidy w warzywach psiankowych. Najczęściej wymieniane psianki na AIP to pomidor, ziemniak, papryka, bakłażan, ale nie zapominajmy o tytoniu, porzeczce, ashwaghandzie (!) i goji. Hamują one działanie cholinesterazy, przez co powodują nagromadzenie się acetylocholiny w organizmie – co może prowadzić, po pierwsze, do zablokowania przekazywania impulsów nerwowych do mięśni, a po drugie, do szeregu objawów ze strony układu pokarmowego: od wymiotów po biegunkę i bóle brzucha.
Poza tym, w AIP mamy również podstawowe zasady diety paleo: wykluczenie zbóż i nabiału, rafinowanych olejów roślinnych, ograniczenie spożywania fruktozy do jednej, maksymalnie dwóch porcji owoców dziennie. Pełną listę produktów i podstawowe zalecenia możecie pobrać poniżej.
>>> TABELA PRODUKTÓW AIP <<<
W poprzednim poście o AIP odsyłałam do polskich stron, na których można poczytać więcej o stosowaniu protokołu.
Czy to pomoże?
No właśnie, dobre pytanie. Czy stosowanie tak restrykcyjnego podejścia dietetycznego zawsze jest koniecznością?
Tak naprawdę, nie wiadomo.
Nie mamy solidnych badań naukowych na temat dietoterapii w chorobach autoimmunologicznych. To, co wiemy, pochodzi z setek, tysięcy doniesień badawczych z całego świata – w jednych pokazano wpływ niedoborów witaminy D3 na rozwój autoimmunologii, w innych powiązano gluten z chorobą Hashimoto. To części układanki, które pozwalają stworzyć jadłospis, który pomaga wielu osobom osiągnąć poprawę i remisję objawów – łącząc teorię z doświadczeniem, ale nigdy nie posługując się wyłącznie wiedzą naukową. Nie ma jednego, spójnego, rekomendowanego przez towarzystwa dietetyczne podejścia, a o samym protokole wiemy bardzo mało.
Największa część dowodów ma charakter anegdotyczny, to znaczy, że opiera się na przesłance “Mojej sąsiadce Hani pomogło” – i tego typu przykładów w sieci jest wiele. Nie daje nam to informacji, jak wielu osobom AIP nie pomógł, a ilu wręcz zaszkodził. Internet jest subiektywny – Ci, którzy odniosą sukces, chętnie o tym opowiadają (i słusznie!), Ci, którym się nie udało, nie czują potrzeby się chwalić.
Żeby rzeczywiście coś udowodnić w świetle nauki powinniśmy przeprowadzić badania i mieć grupę odniesienia – tak zwaną grupę kontrolną. Julianne z Nowej Zelandii przeprowadzała wywiady z osobami chorującymi na reumatoidalne zapalenie stawów i stosującymi protokół, na swojej stronie podsumowała też zbiór kilku studium przypadków, gdzie żywienie miało wpływ na remisją objawów. Są też opublikowane w czasopiśmie Journal of Alternative and Complementary Medicine badania dr Wahls na temat protokołu, któremu jednak nie jest blisko do AIP – wyznacza to jednak optymistyczny trend. Daleko tego typu doniesieniom jednak do solidnych badań naukowych, obejmujących wszystkie zasady trafności i rzetelności.
Przyglądnijmy się zaleceniom dr Wahls, która obserwowała 12 osób przez 12 miesięcy. Badani codziennie mieli zjadać 6 szklanek surowych zielonych warzyw, 3 szklanki warzyw bogatych w siarkę (szparagi, brokuły, brukselka, kapusta, karob, kalafior, jarmuż, jaja), 3 szklanki warzyw bądź owoców o intensywnych kolorach (przeważnie chodzi o kolor fioletowy i czerwony). Do tego dobrze było dorzucić 2 łyżki oleju bogatego w omega-3 (najlepiej tranu), 200g mięsa i tyle samo białka roślinnego, łyżkę drożdży (uważałabym przy dolegliwościach trawiennych), mleka roślinne (oho!), 1/4 łyżeczki kelpu i łyżeczkę innych alg. A jeśli była ochota, dwa razy w tygodniu wysoko-skrobiowe, bezglutenowe węglowodany. Osoby badane uprawiały też aktywność fizyczną, rozciągały się i medytowały.
Efekt?
7 na 9 osób, które zostały wzięte do całościowej analizy, odczuły poprawę, choć ich jadłospis był o niebo mniej restrykcyjny!
To w końcu jak, warto stosować AIP?
Ciężko odpowiedzieć na tak jednoznaczne pytanie. Ja zawodowo nie mam dobrych doświadczeń z AIP – naprawdę niewielkie grono moich klientów skorzystało na dokładnie tym jadłospisie bez żadnych modyfikacji i praktycznie nikomu go nie polecam. Z pewnością jest to jadłospis bardzo restrykcyjny, mogący prowadzić do niedoborów i generujący u wielu osób sporo stresu. A stres, również ten psychologiczny związany z myślą “O Boże, skąd tu wziąć minimum 150 g węglowodanów, jak niczego mi nie wolno?”, może powodować zaostrzenie objawów choroby. To, moim zdaniem, jeden z głównych problemów z protokołem.
Jeśli naszym celem jest zatrzymanie autoimmunizacji, musimy spojrzeć na nasz organizm bardziej holistycznie. To, co jemy, będzie miało ogromny wpływ, ale nie ma jednej, uniwersalnej zasady dla wszystkich. Nasz jadłospis jest wynikiem zapotrzebowania, stylu życia, preferencji i upodobań.
Protokół autoimmunologiczny nie rozwiąże wszystkich problemów. Nie możemy też zapominać o innych czynnikach, które mogą leżeć u podstaw stanów chorobowych:
-
- stres psychologiczny,
- brak aktywności fizycznej lub nadmierna aktywność fizyczna,
- niedobory,
- toksyczne relacje w życiu,
- zaburzenia mikroflory jelitowej,
- toksyny,
- alkohol,
- zaburzenia hormonalne,
- bakterie, wirusy, grzyby, pasożyty,
- jakość snu,
- przemęczenie,
- pracoholizm…
Nie neguję tego, że protokół autoimmunologiczny pomógł wielu osobom. Jeśli jednak obawiasz się, że sobie nie poradzisz, zacznij od czegoś innego. Wyeliminuj słodycze i żywność przetworzoną. Przejdź na paleo lub paleo z pseudozbożami. Zacznij się wysypiać. Radź sobie ze stresem. Medytuj. Odpoczywaj. Trenuj mądrze, nie ciężko – i daj sobie czas. Metoda małych kroków to coś, od czego warto zacząć, bo nie zawsze jest sens rzucania się na głęboką wodę.
Jestem z wykształcenia psychologiem, psychodietetykiem i założycielką poradni Z widelcem po zdrowie. Studiuję Nutritional Consultancy w Plaskett Nutritional Medicine College, jestem też w trakcie uzyskiwanie certyfikatu Praktykanta Medycyny Funkcjonalnej w Functional Medicine University. Uczę się zresztą ciągle, bo dietetyka dziś przypomina smoka o wielu głowach – jeśli nie czytasz najnowszych badań, będziesz się cofał. Czytaj dalej…
Komentarze
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Witaj!
Z widelcem po zdrowie
Gotowe jadłospisy
Współpraca
Najnowsze wpisy:
Popularne posty:
-
01
-
02
-
03
-
04
-
05
-
06
-
07
-
08
Super artykuł 🙂 uważam, że najgorsze jest to jeśli ktoś zabiera sie za stosowanie protokolu bez zadnego wsparcia, tylko w oparciu o to co przeczytał w internecie, bez przemyslenia. Trzeba naprawde miec dużą wiedzę, żeby zorganizowac sie w kuchni, nie chodzic głodnym i zmeczonym a tym samym nie szkodzić sobie. metoda małych kroków będzie idealna dla każdego kto nie wie jak sie za to zabrac 🙂
Rewelacja…w końcu ktoś opisał sprawę z szerszej perspektywy i bardzo obiektywnie …dziękuję
Jest jeszcze pomocna książka dr Amy Myers "możesz wyleczyć choroby autoimmunologiczne" gdzie przedstawia etapy wprowadzania zmian, zaczyna się od zmiany odżywiania co usprawni jelita i na tym zakończyć ale jeśli dalej odczuwamy dolegliwości to są wskazówki co dalej robić aby poczuć się lepiej i "opanować" chorobę.
Czy potrzebujemy badań nad żywnością aby dobrze wybierać? Są prace antropologów, którzy badając kości/szczątki naszych przodków potrafią powiedzieć co się stało z naszym organizmem jak wprowadziliśmy np. skrobię i sami już wnioskujemy czy umiemy ją trawić czy nie.
Badania na 100% sprawdzają się w technice ale ponieważ medycyna jest Sztuką to nie jesteśmy w stanie przewidzieć czy zastosowana metoda u nas zadziała czy też nie. I w dzisiejszych czasach brakuje tego co czyni medycynę Sztuką – empatii/troski ze strony lekarza o pacjenta. Bagatelizuje się to ale już Hipokrates już wiedział, że to ma ogromne znaczenie. Można to nazywać efektem placebo tylko jakbyśmy tego nie nazwali to najważniejsze, że pomaga:-)
Bakłażany raz u góry wykluczamy na dole jemy.. Nic nie rozumiem 🙁
ok
Też tak sądzę 🙂
Błąd w pliku, rzeczywiście! Bakłażanów nie jemy 🙂
Jest sporo racji w tym, co napisałeś/aś. A antropologia dietetyki 🙂 to bardzo ciekawa dziedzina nauki.
Powinno być wspomniane że kalafior,brokuły i
Jarmuż powinien być spożywanych wyłącznie po ugotowaniu
a co jeśli kiedyś stosowało się AIP – 2 lata – a teraz jem jajka – mozna czy lepiej wykluczyc?
A siemię lniane i chia też są zabronione podczas protokołu?
Tak.
To nie wymóg protokołu, to kwestia goitrogenów i tarczycy.
Jeśli są objawy nietolerancji, owszem.